Żar lał się z nieba.
Stałem sobie w cieniu drzewa i kontemplowałem Młodego, skaczącego na trampolinie. Obok mnie stał inny tata, którego syn bawił się niedaleko. Bawił się, dodajmy, okolicznym piaskiem, w sumie to ziemią bardziej, koloru ciemnoszaroburego. No i ten syn przyszedł do swojego rodzica z miską pełną czarnoziemu, ociekając dumą, że oto ciasto upiekł i masz tata jedz. Na co usłyszał odpowiedź, że chyba raczej nie, albowiem ciasto jest przypalone, bo całe czarne. Read more