Czy też znasz historię opowiadaną przez wujka Miecia? Na pewno ją kiedyś słyszałaś, może w trochę innej formie niż ja. Tę o znajomym, który miał wypadek samochodowy, w którym jego auto doszczętnie spłonęło. Na całe szczęście znajomy wujka jeździ na co dzień bez pasów i w porę wyleciał przez przednią szybę. Ah, no i skończyło się tylko lekkim wstrząśnieniem mózgu i paroma siniakami.

Być może tak było. Można podejmować decyzje, które mogą przesądzić o życiu twoich dzieci, na podstawie anegdotek, opowiadanych na rodzinnej imprezie przez podpitego wujaszka. Ale można też próbować zrozumieć co może się stać w trakcie wypadku.

Dlaczego ludzie giną w wypadkach?

I zasada dynamiki Newtona mówi, że ciało które się porusza, będzie się poruszać, dopóki coś go nie zatrzyma.

W przypadku samochodu najczęściej tym czymś są hamulce. Podczas zwalniania przed światłami, osoby w aucie nie odczuwają fizyki w żaden szczególny sposób. Po prostu siła tarcia nie przeważa sił, które trzymają nas w miejscu. Ceną za to jest czas, potrzebny na takie spokojne hamowanie.

Inaczej wygląda sprawa, kiedy trzeba zahamować gwałtowniej. Samochód co prawda zatrzyma się szybciej, ale pasażerom będzie trudniej utrzymać się w miejscu i wychylą się do przodu (kto kiedykolwiek doświadczył gwałtownego hamowania, stojąc w komunikacji miejskiej, doskonale wie o co chodzi).

Ekstremalnym przypadkiem jest kolizja, kiedy samochód zatrzymuje się praktycznie od razu. Wtedy nie ma czasu na zwalnianie, więc siły potrzebne do zatrzymania auta są bardzo duże.

Ma to dwie konsekwencje.

Po pierwsze z łatwością przeważają siły utrzymujące pasażerów na fotelach. Więc pasażerowie „jadą” dalej, do czasu aż coś innego ich nie zatrzyma. Kierownica. Przednia szyba. Fotele. Drzewo. Łąka. Albo pas bezpieczeństwa. Ale jest jeszcze coś. W przypadku gwałtownego zatrzymania może dojść do powstania obrażeń wewnętrznych i krwotoków, które są bardzo groźne dla życia.

Na szczęście dla nas, konstruktorzy samochodów wyposażyli je w kilka sprytnych zabezpieczeń. Weźmy na przykład strefę zgniotu auta. Dzięki niej, w chwili wypadku samochód nie zatrzyma się od razu, tylko zgniecie się, co zajmie mu trochę czasu i nieznacznie wydłuży drogę hamowania. Ok, jeżeli zderzą się dwa auta przy prędkości 100 km/h to strefa zgniotu pewnie skończy się w okolicach tylnej kanapy, ale przy mniejszych prędkościach te kilka chwil może być na wagę czyjegoś życia.

Do drogi hamowania swoje dokładają też pasy. Widzisz, one nie tylko mają nas utrzymać w miejscu. Wykorzystując fakt, że po gwałtownym zatrzymaniu się auta, jego pasażerowie „jadą” dalej, pasy napinają się i wyhamowują przypięte nimi osoby. O wiele delikatniej niż taka kierownica, czy drzewo. Podobne zadanie ma zresztą poduszka powietrzna. Nie tylko daje amortyzację, ale też wydłuża czas potrzebny na zatrzymanie głowy. A jest w niej kilka istotnych organów, warto przypomnieć.

Dlatego tak ważne jest, żeby zapiąć pasy.

Zasada zachowania pędu

Gdybyś jednak nadal wolała anegdotki…

Pewnego dnia, pod koniec marca zadzwonił do mnie kurier. Akurat kupiliśmy dzieciom huśtawkę i cali podjarani czekaliśmy, żeby ją zmontować i postawić w ogrodzie. Chyba bardziej się tym zakupem cieszyliśmy niż nasze dzieci, do których jeszcze nie docierało, że będą mieć własny plac zabaw za oknem. Umówiłem się z dostawcą i dzwonię do Izy, żeby wysłać ją do domu, bo ja akurat byłem w pracy.

„Miałam wypadek.” – słyszę w telefonie kilka chwil później. Na szczęście nie „Pańska żona miała wypadek”

Centrum miasta. Środek dnia, dobra widoczność i skrzyżowanie ze światłami. Może wcześniej trochę padało, no ale co mogło pójść źle?

Ktoś się zagapił na zielonym. Ktoś inny się zagapił, że ten pierwszy się zagapił. Gwałtowne hamowanie. Iza była czwarta w tej kolejce i już ona lekko uderzyła w samochód przed nią. Sekundy później w tył naszego Scenica wjeżdża rozpędzony bus. Kierowca nie miał szans zatrzymać ponad trzyipółtonowego samochodu.

Ja mimo wszystko od anegdotek wolę fizykę, więc dodam tylko, że gdyby Młody nie był przypięty pasem, wyleciałby z fotelika z podobną prędkością, z jaką uderzył ten samochód (zasada zachowania pędu). A to była dwupasmowa droga, z pasem zieleni, po której nie jeździ się 50 km/h. I z mniej więcej taką prędkością uderzyłby w fotel pasażera przed nim.

Czy wytrzymałby takie uderzenie? Na szczęście nie musieliśmy się o to martwić, bo siedział bezpiecznie przypięty w swoim foteliku.

Nigdy nie wiesz czy ktoś na twojej drodze nie przegapi czegoś ważnego. Ta kolizja to nie była Izy wina. Ale czy to miałoby jakiekolwiek znaczenie, gdyby to był wypadek?

Nie płać za czyjąś głupotę. Zapnij siebie i swoje dziecko.

Ok, tyle ode mnie.

Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś, koniecznie zapisz się do newslettera na medal - o tutaj

Krótsze formy i jakieś zdjęcia wrzucam też na facebooka - kliknij tu

Możesz też zostawić komentarz, albo udostępnić ten wpis swoim znajomym

Udostępnij:Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Pin on PinterestEmail this to someone