Kiedy byłem małym chłopcem, strasznie jarałem się bohaterami amerykańskich komiksów (no wiecie Spiderman, Batman i tacy tam). Zresztą jak pewnie większość moich rówieśników. Wtedy chciałem być jak oni (bohaterowie komiksów, nie rówieśnicy) – mieć jakąś supermoc i ratować ludziom życie. Z czasem, w miarę jak dorastałem, zacząłem zdawać sobie sprawę, że te wszystkie historie to chyba tak nie do końca jest prawda i raczej nie mam widoków na to, że nagle zacznę chodzić po ścianach, albo zatrzymywać pociągi ręką. Ostatnio nabyłem przekonania, że maks co mogę mieć wspólnego z superbohaterami to bieganie po mieście w obcisłych gaciach. Aż do niedawna.

Spoko, nic mnie nie ugryzło, nie zostałem oślepiony, nie wypiłem wywaru Panoramixa, a moi rodzice mają się bardzo dobrze. Żadnych supermocy, wciąż nie mogę otrząsnąć się z zaskoczenia, również nagle nie posiadłem. Mam jednak całkiem sporą szansę, żeby uratować komuś życie. A to już podpada pod moją definicję superbohatera. Chyba czas pomyśleć o jakimś charakterystycznym wdzianku.

No dobra, ale o co chodzi?

Postanowiłem wpisać się do bazy dawców szpiku i niedawno pocztą przyszła do mnie taka oto przesyłka:

1-kit

Nie czekając sięgnąłem po aparat i nożyczki, żeby profesjonalnie zabrać się za unboxing:

2-scissors

Kilka sprawnych ruchów nożyczkami i tajemnicza przesyłka ukazała swoje sekrety.

3-all

Okazało się, że muszę coś napisać. Na papierze! Długopisem! Kochanie, w jakim katalogu mamy długopisy? A nie, czekaj w domu są półki…

4-declaration

Po krótkiej akcji w łazience, mogłem zapakować próbki swojego materiału genetycznego do opakowania, które następnie wylądowało w dołączonej kopercie.

6-sample

Ok. Sprawdzamy:

  • próbka: checked
  • oświadczenie: checked
  • zapakowane i zaadresowane: checked

No to teraz, kochane dzieci wycieczka do muzeum będzie, znaczy się na pocztę idziemy. A potem pozostaje tylko czekać, kiedy będę mógł komuś przekazać swoją supermoc.

5-logo

No i na koniec słów parę wyjaśnienia. Cała ta szopka z wpisem przyszła mi do głowy razem z tym listem. Nie jest to akcja sponsorowana albo przygotowywana we współpracy z DKMS. Do zarejestrowania się zachęciła mnie żona, a ja postanowiłem zachęcić kogo się da. Nie chcę nigdy potrzebować szpiku ani dla siebie, ani tym bardziej dla moich bliskich. Życie bywa jednak okrutne, więc lepiej, żeby było jak najwięcej zarejestrowanych dawców.

Cała procedura zajmuje kilka chwil i poza wycieczką na pocztę nie wymaga większego wysiłku. A korzyści? Satysfakcja z uratowania komuś życia powinna być wystarczająco kuszącą nagrodą. Jeżeli kogoś to nie przekona, to jest jeszcze darmowa przejażdżka, tam gdzie akurat będą potrzebować Waszego szpiku. A jeżeli i to za mało, to pomyślcie – kiedy ostatnio byliście na poczcie?

Szczegóły bez zbędnego wodolejstwa i zapisy o tutaj.

Ok, tyle ode mnie.

Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś, koniecznie zapisz się do newslettera na medal - o tutaj

Krótsze formy i jakieś zdjęcia wrzucam też na facebooka - kliknij tu

Możesz też zostawić komentarz, albo udostępnić ten wpis swoim znajomym

Udostępnij:Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Pin on PinterestEmail this to someone