Dzisiaj podzielę się z wami sprawdzonym przepisem, który możecie (a nawet powinniście) zrobić razem z waszymi pociechami.
Gorąco zachęcam do wspólnego eksperymentowania w kuchni!
Składniki:
- 1 małe dziecko. Może być więcej, wtedy trzeba zwiększyć proporcje pozostałych składników, w szczególności tego ostatniego.
- 1 plastikowy kubek. W przypadku większego towarzystwa zadbać o kubki w jednym kolorze, inaczej zawsze znajdzie się dwóch takich co chce niebieski.
- Butelka skoncentrowanego soku do rozrabiania z wodą (na początek radzę zrezygnować z niekapków).
- Dzbanek wody, koniecznie plastikowy.
- Duuuuuużo papierowych ręczników. Po kilku próbach może być mniej.
- Trzy spore wiadra cierpliwości. W przypadku większej liczby dzieci, liczbę wiader potęgować, pod żadnym pozorem nie mnożyć.
Wykonanie:
Należy wziąć dziecko, butelkę koncentratu i dzbanek z wodą.
Pozwolić dziecku rozlać koncentrat. To i tak sam cukier, więc żadna szkoda. Posprzątać.
Kiedy dziecko nauczy się trafiać do kubka, nadmiar koncentratu konsekwentnie odlewać z powrotem do butelki (do niekapków będzie trudniej, z drugiej strony to i tak sam cukier, więc można odlewać od razu do zlewu).
Pozwolić dziecku wlać wodę. Nadmiar zebrać z podłogi papierowym ręcznikiem (w wersji dla hardkorów, można podać dziecku ręcznik, żeby samo wytarło). Spokojnie przyglądać się poczynaniom dziecka. Koncentratu nie żal, bo wiecie, cukier, a woda nie jest aż tak znowu droga, żeby robić o nią awanturę.
Raczej unikać drogich perskich dywanów i wykładzin.
Szczególnie u teściów.
Uwaga, ważne! To dziecko ma mieszać jak najwięcej. Rodzic powinien się jak najmniej mieszać do mieszania.
Obficie i bez skrępowania czerpać z wiader z cierpliwością (dziecko ma jakieś swoje niewidzialne i niewyczerpane pokłady, więc nie trzeba się dzielić).
Po kilku takich operacjach spokojnie można powierzyć zrobienie soku z koncentratu nawet dwulatkowi.
I jak to mawiają moi koledzy po fachu (chociaż w innym nieco kontekście): „U mnie działa!„
Ok, tyle ode mnie.
Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś, koniecznie zapisz się do newslettera na medal - o tutaj
Krótsze formy i jakieś zdjęcia wrzucam też na facebooka - kliknij tu
Możesz też zostawić komentarz, albo udostępnić ten wpis swoim znajomym