W pewien listopadowy, zimny piątek wybrałem się na warsztaty dla rodziców. O samodzielności. Znaczy o samodzielności dzieci, nie rodziców. Rodzice według wszelkiej logiki powinni już być wystarczająco samodzielni.

Fajna sprawa takie warsztaty, bo ludzie, którzy tam byli, dosyć otwarcie opowiadali o codziennych zmaganiach ze swoimi pociechami, dzięki czemu prysł mit, że „wszyscy wkoło ogarniają, tylko ja jeden sobie nie radzę”. Poza tym nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że gdyby rodziny składały się co najmniej z dziesięciu rodziców, w tym jednego profesjonalnego psychologa, to wychowanie dzieci byłoby o wiele prostsze.

W takiej grupie dowolny problem można przeanalizować z każdej dosłownie strony, bo wiadomo, że co dwie głowy to nie jedna, a jak głów jest kilka, to już w ogóle można świat podbijać. A już na pewno próbować wychowywać dzieci. Tylko pożycie małżeńskie podpadałoby chyba pod jakąś dewiację.

Ale nieco za daleko popłynąłem z fantazjami. Otóż postanowiłem sprawdzić na własnej skórze (no dobrze nie własnej, tylko Młodego i nie skórze, tylko zębach) co z takiego gremialnego radzenia wyjdzie.

Bo akurat z zębami miałem problem.

Zaczęło się od tego, że rozmawialiśmy o hamowaniu zapędów dzieciarni do samodzielności i jakie to jest „tak bardzo wczesny PRL” i że jako rodzice powinniśmy im pozwolić się wykazać, nawet, jeżeli jest to dla nas odrobinę niewygodne. Niby to wszystko wiem, ale gdzieś tam we mnie drzemie mały sceptyk i tylko czekałem na taki moment. Nieśmiało podniosłem rękę i walę prosto z mostu:

– Wszystko fajnie, rozumiem ideę dążenia do usamodzielnienia dziecka, ale co zrobić z dwulatkiem, który jest przekonany, że umie sobie umyć zęby – znaczy majtnie raz czy dwa szczoteczką w buzi, zje cała pastę i jest przekonany, że oto dokonał wzniosłego aktu higieny jamy ustnej?

Muszę przyznać, że fantazja grupy przerosła moje najśmielsze oczekiwania:

– Są specjalne szczoteczki, które grają…

– My mieliśmy taką ciuchcię, co jeździła w kółko…

– U nas sprawdziło się nagranie filmiku jak myjemy zęby…

Propozycje sypały się w tempie przekraczającym moje zdolności zapamiętania

– Jest taka piosenka „Szczotka, pasta…”

– ŚPIEWAŁEM! – znajome wersy przywołały bolesne wspomnienia, jak przez dwadzieścia minut ryczałem (znaczy udawałem, że śpiewam) bezskutecznie próbując dotrzeć szczoteczką do prawej dolnej piątki – Ludzie, ja mu nawet pozwoliłem moje zęby umyć, żeby nie było, że ja, pan i władca uzębienia w naszym domu, mam wyłączne prawo kontrolować jego stan. A on dalej nie chce mi pozwolić sobie pomóc. Jak żyć?

– A co się w sumie stanie, jak raz czy pięć nie umyje dokładnie tych zębów? – padło gdzieś z sali

– Hmmm – chwilę zajęło mi przetrawienie tej odważnej propozycji  – No w sumie, to od razu chyba nie wypadną.

I tak zaczął się eksperyment pod tytułem: „Ja pierdolę, zbankrutuję na dentyście”.

Przestałem napinać się, żeby koniecznie, super dokładnie umyć Młodemu te zęby, a zacząłem zwyczajnie pozwalać mu bawić się szczoteczką. Ciągle zależy mi na tym, żeby miał ładne i czyste zęby, ale uznałem, że sensowniej skupić się na wyrobieniu nawyku mycia zębów, niż na zniechęceniu go do tego. Staram się jedynie skłonić Młodego do nieco dłuższej zabawy, niż przewidują jego standardy. No i pomagam mu, jeżeli sobie tego zażyczy. Czasem się uda, czasem niekoniecznie.

Mam pełną świadomość tego, że stomatolodzy zalecają myć tak małym dzieciom zęby, bo one same zwyczajnie nie są w stanie zrobić tego dobrze. Szczerze mówiąc, to nie potrzebuję opinii lekarza, żeby dojść do takiego wniosku – wystarczy spojrzeć, jak się za to zabiera mój syn. Jestem jednak przekonany, że pokazując mu jak bardzo sobie nie radzi, a jak bardzo ja wiem lepiej, mogę zrobić mu większą krzywdę, niż te kilka wieczorów, kiedy jego zęby nie będą tak dokładnie wyszorowane jak ja bym chciał.

Ok, tyle ode mnie.

Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś, koniecznie zapisz się do newslettera na medal - o tutaj

Krótsze formy i jakieś zdjęcia wrzucam też na facebooka - kliknij tu

Możesz też zostawić komentarz, albo udostępnić ten wpis swoim znajomym

Udostępnij:Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Pin on PinterestEmail this to someone