Wróciłem do domu około 22, po 14 godzinach w pracy. Właśnie zaczynał się semestr i byłem zajęty przygotowaniami na uniwersytecie. Mel, moja żona, była cały dzień w domu z trójką chorych, zasmarkanych i rozpalonych gorączką dzieci.

Wszedłem, Mel siedziała przy stole, podjadając ciastka z mlekiem, wpatrzona w laptopa. Ciągle miała na sobie jeansy i koszulkę. Zwykle o tej porze jest w piżamie, więc już to, że nie miała czasu się ogarnąć i przebrać, znaczyło, że musiała mieć ciężki dzień.

Po przepracowaniu 14 godzin, jedyne czego chciałem to przytulić się do żony i ją pocałować. Kiedy byłem jeszcze dwudziestolatkiem to z reguły oznaczało seks. Ale teraz, po trzydziestce, bardziej zależy mi po prostu na fizycznym kontakcie z moją żoną. Inni często określają mnie jako osobę towarzyską, ale szczerze, to nie jest prawda. Przebywanie z ludźmi za bardzo kojarzy mi się z udawaniem. Lubię żartować i rozśmieszać innych. Ale szczerze mówiąc, rozmawianie mnie męczy. Z Mel, moją żoną, jest inaczej. Czuję się komfortowo będąc w jej ramionach. Jest też coś takiego w byciu w pracy, w przebywaniu z ludźmi, rozmawianiu, siedzeniu z nogą założoną na nogę i skrzyżowanymi rękami, w tych wszystkich uściskach dłoni i formalnościach, co sprawia, że brakuje mi prawdziwej bliskości, którą daje mi tylko moja żona.

Usiadłem koło Mel, otoczyłem ją ramieniem i pocałowałem w policzek. Tak bardzo chciałem, żeby się obróciła i mnie objęła, ale nie. Siedziała niewzruszona z rękami na klawiaturze.

Odsunąłem się.

– Co się stało? – zapytałem

– Właśnie spędziłam dzień z chorymi, zasmarkanymi dziećmi, wiszącymi na mnie. Nie chcę być dotykana przez jakiś czas. Po prostu… potrzebuję trochę przestrzeni – odpowiedziała

Poczułem się dotknięty. Niekochany. Byłem jej mężem od 10 lat. Ona powinna chcieć żebym ją przytulał… prawda? Nie byłem jednym z jej dzieci. Byłem jej mężem.

– Chciałem się tylko do Ciebie przytulić – powiedziałem – nie chodzi mi o seks. Jestem zbyt zmęczony. Chyba się starzeję. To po prostu był długi dzień.

Na wspomnienie o przytulaniu, Mel się lekko wzdrygnęła. Znowu poczułem się dotknięty. Tak jak zwykle w takiej sytuacji. Co prawda nie zdarzają się one zbyt często ale to i tak częściej niż bym chciał. Ale było późno, a ja nie chciałem się kłócić.

– Dobrze – powiedziałem.

To nie był pierwszy taki przypadek, kiedy Mel nie chciała, żebym jej dotykał, przez wiszące na niej cały dzień dzieci. Szczerze, to nie do końca to rozumiałem. W ogóle to nie wiem, czy kiedykolwiek mi się uda to w pełni zrozumieć. Mnie, mężczyźnie, trudno jest to ogarnąć. Ja zawsze chcę dotykać i przytulać moją żonę. Jest najpiękniejszą kobietą, jaką znam. Tak dużo mojego zainteresowania nią, mojej miłości do niej, pasji do naszego związku manifestuje się przez kontakt fizyczny. Na tym etapie naszego związku już nawet nie chodzi o seks. Po prostu, kiedy ona mnie całuję, czuję się pewniej w naszym związku. Czuję się lepiej, jako mężczyzna. I to szczególnie teraz, po trzydziestce. Nie czuję się już tak atrakcyjny, jak kiedyś. Trudno mi utrzymać wagę. Nie żeby kiedyś jakoś szczególnie dużo kobiet zwracało na mnie uwagę, ale przynajmniej dawniej jakieś się znajdowały. Ale w miarę jak się starzeję nie jestem już tak pewny swojej atrakcyjności jak kiedyś.

Poza tym, sporo moich znajomych się rozwodzi, bo „ich miłość wygasła”. Martwi mnie to. Wygasła miłość brzmi tak podstępnie i organicznie, kojarzy mi się z zielskiem, które powoli i sukcesywnie zarasta piękny kwietnik. Nigdy wcześniej, fizyczna bliskość z moją żoną nie była mi tak bardzo potrzebna, żeby utwierdzić mnie w przekonaniu, że ona ciągle mnie kocha. Że nie odsuwa się od naszego związku, przez trudy wychowywania dzieci.

Wiem, że to brzmi żałośnie, kiedy czytam co właśnie napisałem, ale tak to u mnie wygląda po trzydziestce. Czuję głęboką potrzebę trzymania i całowania swojej żony.

Leżeliśmy już w łóżku. Była prawie 23, godzinę po moim powrocie. Położyła się koło mnie, objąłem ją ramieniem.

– To nie o ciebie chodzi – powiedziała – To po prostu… Kocham dzieci. Kocham ciebie. Ale cała trójka była chora i nie mogłam dzisiaj nic zrobić bez jęczącej córki, uczepionej mojej nogi, więc trzymałam ją przez cały dzień. A Norah, po prostu chciała się we mnie wtualć – złapała oddech. Później kontynuowała, próbując opisać jak bardzo zasmarkane, obślinione, obrzygane dzieci, tarmosząc jej ciało przez cały dzień sprawiły, że chciała odciąć się od tego wszystkiego, wpełznąć do jakiejś bańki – Wieczorem, po całym dniu z dziećmi, potrzebowałam momentu, jakiejś godziny, żeby po prostu nie być dotykaną. Móc się rozprostować i nie martwić się, że ciągle ktoś mnie obłapia. To nie tak, że cię nie kocham, po prostu w te dni z dzieciakami czuje się przeładowana odczuciami.

I w miarę jak mówiła, zauważałem podobieństwa do tego, jak bardzo wykańczało mnie obcowanie z ludźmi. Zrozumiałem co czuła wystarczająco, żeby zrozumieć, że mamy impas.

– Czy to w ogóle ma sens? – zapytała

– Tak – odpowiedziałem – Ma. Nie podoba mi się to, ale chyba rozumiem – wtedy opowiedziałem jej o swoim dniu i o tym, jak na sam koniec, jedyne czego chciałem to być przytulonym.

– Nie wiem czy to ma sens, ale tak się właśnie czuję

Mel wślizgnęła się pod moją rękę i położyła głowę na moim ramieniu. Objąłem ją i tak leżeliśmy przez chwilę, nic nie mówiąc.


Oryginalny tekst „Why a Mother Doesn’t Want To Be Touched” autorstwa Clinta Edwardsa jest opublikowany w serwisie Scary Mommy (link). Przetłumaczyłem za zgodą i wiedzą autora. Clint jest ojcem trójki dzieci, a także autorem i nauczycielem akademickim. Jego blog możecie znaleźć tutaj.

Na początku chciałem po prostu udostępnić oryginał, ale uznałem, że przetłumaczony będzie miał szansę dotrzeć do większej liczby osób. A uważam, że jest wart udostępniania. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć takiej okresowej (dla mnie nawet losowej) kobiecej niechęci do przytulania się i w zasadzie słowa powyżej mógłbym sam napisać.

Z drugiej strony totalnie zgadzam się z tym, jak ważne jest dla mężczyzny zainteresowanie żony. Panowie, czy też macie podobne odczucia? A Panie?

Ok, tyle ode mnie.

Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś, koniecznie zapisz się do newslettera na medal - o tutaj

Krótsze formy i jakieś zdjęcia wrzucam też na facebooka - kliknij tu

Możesz też zostawić komentarz, albo udostępnić ten wpis swoim znajomym

Udostępnij:Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Pin on PinterestEmail this to someone